Miesiąc temu kupiłam swojemu synkowi kredki woskowe i kolorowanki. Oswojenie z nowymi akcesoriami było powolne – na początku nie chciał w ogóle wziąć kredek do ręki, później robił pojedyncze mazy, by w końcu zacząć rysować… no właśnie… po wszystkim…
Kredki którymi malował były wodne więc ładnie schodziły ze szklanego stolika, bo oczywiście malunki „wychodziły” poza kolorowanki i blok rysunkowy. Jednak z czasem stolik nie wystarczył i Tomek postanowił pokolorować mamie beżową kanapę.
Nie pomagały prośby, żeby malował tylko po kolorowankach i ewentualnie po szklanym stoliku. Każdorazowe wręczenie kredek kończyło się próbą pomalowania kanapy, ściany, podłogi…
Aż w końcu mąż wpadł na genialny pomysł. Położył na podłodze kilkanaście białych kartek A4 i skleił je taśmą malarską. W ten sposób powstała duża strona na której synek mógł wyżyć się artystycznie.
Tomkowi pomysł tak bardzo się spodobał, że teraz kiedy tylko otworzy oczy prosi od razu o kredki i biegnie malować po swojej nowej wielgachnej kartce. Najlepsze jest to, że skończyły się problemy z próbą upiększenia mebli. Synek maluje tylko po kartkach przyklejonych na podłodze. Wygląda na to, że kolorowanki były dla niego po prostu za małe dlatego próbował malować po innych obiektach.